Czytamy ,,Domy"

Podczas pierwszego październikowego spotkania koła czytelniczego uczniowie w Prywatnej Szkole Podstawowej nr 62 w Warszawie dokładnie obejrzeli książkę Carson Ellis pt. "Domy". Podzieli się wrażeniami, które głównie koncentrowały się wokół graficznego wykonania książki oraz podziwu dla prostego pomysłu, który przyszedł do głowy jej autorce. Kolejne spotkania to praca nad przygotowaniem zajęć dla uczniów klas I - III.

Ósmoklasiści przeanalizowali rysunki domów i podzielili je wg najprostszego schematu - realistyczne i fantastyczne. Rysunki fantastyczne zostały przez nich odrzucone, a z realistycznych do dalszej pracy wybrali sobie 8 - dom na wsi, dom w mieście, statek, dziuplę, dom japońskiego biznesmena, kenijskiego kowala, artystki oraz laboratorium księżycowe. Zrobili fotografie wybranym rysunkom i stworzyli z nich prezentacje multimedialną, by w ten sposób "powielić" obrazki. Te same rysunki zostały skserowane w kolorze. One stały się podstawą do pracy z dziećmi klas I - III.

6 grudnia osiemnaścioro młodszych kolegów zostało zaproszonych do sali gimnastycznej. Prowadzący pokazali książkę. Dzieciom spodobała się. Swobodnie dzieliły się wrażeniami. Zdziwione były tym, że można mieszkać w tak różnorodnych domach i że dorosłej chciało się wymyślić fantastyczne budowle.

Dzieci zostały podzielone na 4 grupy. Kryterium podziału był wybór jednego z 4 miejsc, w których chciały mieszkać. Do każdego zespołu jako opiekun został przydzielony jeden uczeń z klubu czytelniczego. Grupy - dom na wsi, dom w mieście, statek i dziupla otrzymały pocięte ksero rysunku i przy pomocy uczniów z 8 klasy - ułożyła i przykleiła do kartki. Prowadzący zajęcia w grupach zadawali pytania związane z rysunkami. Następnie w ramach podsumowania pracy młodszych kolegów przytoczyły ich wypowiedzi. Okazało się, że na wsi można „fajnie mieszkać, bo jest natura”, „są drzewa” i „inne rośliny”. Dzieci zwróciły też uwagę na obecność koni. Powiedziały, że jedynie nie jest potrzebny szary dym z komina, bo zatruwa powietrze. Dzieci, które składały obrazek z „mieszkaniem w mieście” stwierdziły, że tu jest wszędzie blisko. Tyle tylko, że brakuje zieleni, którą można „pożyczyć ze wsi”. Statek skojarzył się z połowami wielorybów i tym, że nie jest prawdziwym domem, bo tak naprawdę marynarze są daleko od swojego domu. Jest to też niebezpieczne miejsce, bo można spotkać piratów. „Gdybym był zwierzątkiem, mieszkałabym w dziupli jak wiewiórka”. Dzieci zwróciły uwagę na to, że dziuple mogą być tam, gdzie jest dużo drzew. Raczej na wsi niż w mieście, że nie powinno się drzew wycinać. Podsumowaniem było to, że każdy mieszka tam, gdzie lubi, ale obowiązkiem jest dbanie o porządek i to, by nie leciał z komina czarny dym.

W drugiej części zajęć dzieci (nadal w tych samych grupach) losowały jeden z czterech rysunków przedstawiających domy – kenijskiego kowala, japońskiego biznesmena, artystki i laboratorium księżycowe. Teraz praca polegała na wyobrażeniu sobie, jak się mieszka w tym miejscu, co może tam się znajdować, czego brakuje. Okazało się, że w domu kowala z Kenii brakuje prawie wszystkiego, ale nie musi mieć wiele, bo w Afryce jest ciepło. Uczniowie zwrócili uwagę na to, że kowal jest szczęśliwy, bo uśmiechnięty. Dom biznesmena z Japonii przypominał dzieciom głaz. Zapytały, czy można dorysować przy nim trawę i drzewo. Budynek wydał się im smutny. Natomiast wnętrze mieszkania artystki wydało się dzieciom niezwykle kolorowe. Był tam „artystyczny nieład” albo „taki bałagan jak u mnie”. Dzieci powiedziały, że laboratorium to system domów połączony rurami, w których jest powietrze. Stwierdziły, iż kiedyś wszyscy będziemy tak mieszkać, bo będzie za mało miejsca na Ziemi. Teraz mieszkają tak astronauci. Na zakończenie zajęć ósmoklasiści rozłożyli 8 obrazków domów na podłodze sali gimnastycznej i poprosili, aby dzieci stanęły przy tym domu, w którym najbardziej chciałyby mieszkać w przyszłości. Największa liczba dzieci stanęła przy pokoju artystki i domku na wsi. Kilkoro dzieci – przy laboratorium. Żadne nie stanęło przy statku i domu kowala z Kenii.

To, co zapamiętały dzieci młodsze z zajęć – każdy ma taki dom, w jakim dobrze się czuje, nie ma „gorszych” i „lepszych” miejsc do mieszkania, a żeby w domu dobrze się mieszkało musi być otoczony przyrodą. Starsze, które prowadziły zajęcia, tradycyjnie doszły do wniosku, że praca nauczyciela nie jest łatwa.

Malwina Warszawska, opiekunka klubu czytelniczego

w Prywatnej Szkole Podstawowej nr 62 w Warszawie